Pomóż nam usprawnić nową stronę!

Prawie wszędzie wykładziny dywanowe i w większości zalatuje pleśnią i wilgocią. WIFI w lobby to porażka, udało się łapać sygnał konkurencyjnych Hoteli a w Morskie Oko był z tym problem nawet w recepcji, w tych czasach to porażka. Większość tekstu skopiowałem od gościa z 2012r i nic się nie zmieniło. Z pewnością hotel ten nie powinien mieć 4 gwiazdek! Klimatyzacja prawie nie istnieje, czym wyższe piętro tym mniej chłodu, filtry i kratki wylotu powietrza tak zabrudzone że będąc alergikiem choroba pewna. po zgłoszeniach było bez zmian i trzeba było przeciągi robić żeby w ogóle wytrzymać gorąc i zaduch. W nocy chyba włączali oszczędności, bo sprężarki klimy były wyłączone. Zamiast łyżeczek do herbaty lub kawy musieliśmy używać jednorazowe, plastikowe szpatułki. Dalej - żel do prysznica (a właściwie szampon) to tylko... reklamówka! Tak w każdym razie stwierdziła recepcjonistka, gdy spytałem, czemu nie uzupełniono nam ich podczas sprzątania. Pokojowe nie robią niczego innego poza ścieleniem łóżek. Lubią za to wchodzić do pokoju wcześnie (8.00) rano, nawet jeśli wisi wywieszka "do not disturb". Zostawianie ręcznika na podłodze nic nie daje, bo i tak przez tydzień wymieniono nam je tylko raz. Podobnie było z pościelą. Wyposażenie łazienki razi skorodowanymi, odpadającymi wieszakami, obrzydliwą i brudną kratką ściekową oraz brakującym przyciskiem spłuczki (to co najmniej w 3 pokojach - informacja od innych turystów). Personel generalnie wygląda okazji do dodatkowego zarobku czy wymuszonego napiwku. Dotyczy to również panów "life guard" na basenie, którzy za drobną opłatą rezerwują z rana leżaki. Te zaś są często lekko uszkodzone: bez szczebelków lub pęknięte i w niewystarczającej ilości. Jak się ma zamiar poleżeć na leżaku pod parasolem , to pobudka o 5 rano jest wskazana i pędem na basen , lub plażę zająć miejsce. Posiłki były w gruncie rzeczy różnorodne ale zarazem monotonne, prawie non stop to samo i standardowo po Bułgarsku bez smaku i bardzo opornie uzupełniane, a sól na stole zaklejona od wilgoci, tak jak by nie wiedzieli że problem można rozwiązać dodając ryżu.Lubię kosztować nowości, czegoś czego jeszcze nie jadłem i niestety byłem mocno rozczarowany. Tak chwalone bakłażany, czy cukinia były po prostu ohydne, przypalone i nadziewane jakimś g...nem a nie tylko to udało im się spieprzyć. Trafiłem dwa razy na mięso które chyba było już kilka razy przerabiane, śmierdzące i odrażające, a nie była to na pewno baranina, którą znam. Ale w hotelu tym w ogóle nie są znane soki z owoców, a jedynie sztuczne, nie firmowe napoje, trochę mało owoców, ciasteczka, przystawki nie do przełknięcia, standardowo nasączane cukrem, nie wiem po co. W środku lata nie pojawiły się ani razu: brzoskwinie, winogrona czy figi, rosnące w Bułgarii przecież dość powszechnie. Zastawa stołowa, choć poszczerbiona, i tak była rozchwytywana z powodu zbyt małej ilości. Obrusy kładziono pogniecione, często dziurawe. Barmani nie mają zielonego pojęcia o robieniu drinków, bo niektórzy nie wiedzieli co to "cuba libre" czy nawet "obłok" - ponoć bułgarska specjalność. Hotel ma i atut: doskonałe położenie- bardzo blisko plaży, a z dala od tłumów ludzi chodzących po deptaku. Niektórych może jednak razić jeden cały bok budynku w trakcie jakiejś przebudowy lub remontu, a zasłonięty wielkim płachtami, na tarasie połamane i nie działające lampy, ławki rozklekotane i w niewystarczającej ilości, dotyczy to również stolików. Jeśli więc ktoś woli tę wygodę od pozostałych mankamentów - może się decydować, nie oczekując w zamian niczego "dla wybrednych" Ogólnie po Bułgarsku, czyli wszystko i byle jak.